Chciałbym być jak Kmicic...

Mateusz Kunik ma 12 lat i jest uczniem SP nr 340 w Warszawie. Trenuje w Zniczu Pruszków, a w wakacje uczestniczy w obozach Soccer Skills. Tam okazał się jednym z sześciu najlepszych technicznie młodych piłkarzy i w nagrodę jedzie trenować do Chelsea Londyn

- Od jak dawna grasz w piłkę?

Zacząłem grać w piłkę z tatą, gdy miałem 5 lat. Na początku treningi to była zabawa. Dopiero w wieku 8 lat trafiłem do klubu FC Haje w czeskiej Pradze.

- Kto zachęcił Cię do uczęszczania na zajęcia?

Tata.

- Twój największy sukces?

Byłem jedynym zagranicznym piłkarzem w pierwszym składzie FC Haje. Nie znałem języka ani ludzi, a mimo to poradziłem sobie. Prawdziwy sukces dopiero przede mną...

- Ile godzin dziennie ćwiczysz?

Dwa razy w tygodniu z tatą po dwie godziny, dodatkowo trzy razy w tygodniu w klubie mam treningi też po dwie godziny. W sobotę gram mecze, a w niedziele sprawdzam się z kolegami na podwórku.

- Twój normalny dzień?

Wstaję wcześnie rano, żeby zdążyć na pociąg z Pruszkowa do Warszawy, potem metrem jadę na Ursynów. Po szkole szybko na trening i do nauki. Zawsze jednak znajdę czas na PlayStation czy jakiś dobry film. - Moim ulubionym jest "Potop". Oglądałem go już ze sto razy - chciałbym być jak Kmicic - niczego się nie bać i walczyć do końca.

- Zajęcia szkolne... i łączenie ich z nauką?

Nauka jest tak samo ważna jak piłka. Choć nie jest łatwo, udaje mi się podzielić czas na jedno i drugie. To wszystko kwestia dobrej organizacji... Lubię matematykę i historię. Nie przepadam za językiem polskim... Jeżeli miałbym kłopoty z nauką - miałbym kłopoty i w klubie i z rodzicami.

- Twoje piłkarskie wakacje...?

6 tygodni wakacji (trzy turnusy) spędziłem na obozach Soccer Skills w Barlinku. Miałem kolegów z Polski, Czech, Ukrainy a nawet z USA. Trenowaliśmy ponad 6 godzin dziennie. Dodatkowo mieliśmy zajęcia z psychologiem sportowym. Jeden trener szkolił maksymalnie czterech chłopców. Każdy z nas musiał dać z siebie wszystko, bo każdy szczegół był przez szkoleniowca zauważony i poprawiany. Na koniec każdego obozu były testy oceniające umiejętności piłkarskie. Byłem z siebie dumny, kiedy z turnusu na turnus moje wyniki stawały się coraz lepsze. Bardzo poprawiłem grę lewą nogą i drybling. Byłem najlepszy ze wszystkich obozów w swojej kategorii wiekowej i dlatego w nagrodę jadę do Chelsea Londyn.

- Na długo?

Wyjazd do Chelsea jest pod koniec października. Będę tam tydzień. Oprócz z trenerami z Chelsea Londyn będę miał spotkania z piłkarzami np. z Peterem Czechem i będę na meczach ligowych z Romą i z Liverpoolem. Już się nie mogę doczekać...

- W natłoku zdarzeń masz czas dla siebie?

W wolnych chwilach lubię czytać powieści historyczne i słuchać opowieści mojego dziadka o dawnych czasach. Jeżdżę też po Polsce i zwiedzam nasz kraj. Mam wielu przyjaciół - z powodu ograniczonego czasu omija mnie wiele atrakcji i zabaw z nimi. Ale oni wiedzą, że o nich pamiętam. Mam dwie siostry - starsza trenuje szermierkę, a młodsza chodzi do pierwszej klasy. Towarzyszą mi też dwa psy. Mona to ruda chihuahua, nią opiekują się moje siostry i Gizmo czarny pekińczyk, z którym najbardziej lubię się bawić. Jest moim obrońcą, nie pozwala nikomu mnie dotknąć.

- Plany na przyszłość..?

Będę podstawowym piłkarzem Chelsea Londyn i kapitanem reprezentacji Polski.

A.Pacho

Źródło: Angorka